Na początek chciałam Wam powiedzieć, że mój Shiny Box już do mnie idzie :)
Jak tylko będę miała możliwość to na pewno Wam go pokażę.
A jeżeli ktoś chciałby również go mieć w swoim posiadaniu to zapraszam do bezpłatnej rejestracji (pudełko jak i jego dostawa są również bezpłatne)
Kilkakrotnie marudziłam i narzekałam już w postach na swoje włosy, twarz, skórę ogólnie, paznokcie i mój całokształt dzięki pogodzie i klimatowi w jakim przebywam.
Sól wszędobylska, bardzo wilgotne i słone powietrze, bardzo słona woda, bardzo wysoka temperatura, opalanie, kąpiele w basenach ze słoną i chlorowaną wodą to wszystko bardzo zniszczyło moją skórę, włosy i paznokcie.
Przez pierwszy miesiąc w ogóle nie używałam odżywki do włosów bo częste kąpiele w basenie i tak powodowały, że nie spełniała ona swojego zadania, może to był błąd z mojej strony ale zaraz po umyciu włosów kiedy jeszcze dobrze nie wyschły znowu musiałam wchodzić do basenu - uznałam to za totalny brak sensu...
Za to w drugim miesiącu kiedy byłam już załamana stanem swoich włosów zaczęłam używać odżywki, którą przywiozłam ze sobą w saszetkach.
PANTENE PRO-V Intensywna regeneracja. I to był strzał w dziesiątkę.
Włosy myję co drugi dzień i na moje włosy sięgające obecnie przy skręcie do okolicy ramion zużywam na raz 1 saszetkę.
Po przesuszeniu, szorstkości i braku blasku obecnie nie ma nawet wspomnień. Teraz po prawie 1,5 miesięcznej kuracji moje włosy są dużo bardziej miękkie, sprężyste i maja blask.
Jestem strasznie zadowolona z efektu tej odżywki.
Wiem, że po powrocie będę się musiała zaopatrzyć we wcierki i oliwę ale obecny stan już mnie napawa optymizmem po załamaniu z lipca :)
Jakość zdjęć nie powala ale ciężko było zrobić zdjęcia bo opakowania są baaaardzo błyszczące.
Odzywka jest przeznaczona do włosów suchych, zniszczonych lub łamliwych. Dlatego tez idealnie się u mnie sprawdziła :)
Także jak dla mnie wszystkie 7 oznak, o których pisze producent zostało osiągnięte :)
Mam tylko jedno poważne ZASTRZEŻENIE - Po co w składzie jest tak dużo przeróżnego rodzaju alkoholi ?!
Drugim produktem bez którego teraz również nie wyobrażam sobie życia jest
LIRENE Kremowy mus nawilżający.
Ze skórą zaczynało się dziać to samo co z włosami, a dodatkowo zaczęła mnie odwiedzać cala masa niechcianych przyjaciół.
Cały czas stosuję co 2-3 dzień peeling GARNIER i tylko to bo moja twarz cale dnie była wysmarowana filtrami...
Jak zauważyłam nie było to dla mnie zbyt korzystne. Dlatego też od 3 tygodni po kilka razy dziennie tonizuje twarz tonikiem, który opisałam tutaj oraz na noc smaruję kremem, który podstawowo nie jest przeznaczony do mojego typu skóry ale przed wyjazdem tutaj brałam pod uwagę przesuszenie twarzy spowodowane tutejszym klimatem.
Przy stosowaniu kremu który posiada filtr SPF 15 i jest przeznaczony dla osób 20+ na noc i niewielką warstwę przed wyjściem, już po tygodniu stosowania zauważyłam znaczną poprawę.
Krem ten można stosować na dzień i na noc co robię. Posiada on olejek bawełniany.
Po jego stosowaniu skóra rzeczywiście jest bardziej nawilżona, bardziej sprężysta, mam mniej niespodziewanych "przyjaciół".
Ja w jego składzie nie widzę nic złego, ale specjalistką nie jestem :)
Jedno wiem na pewno - w przypadku obu kosmetyków jestem bardzo zadowolona z działania, spełniają one moje najśmielsze oczekiwania w danym momencie.
Żaden z nich mnie nie uczulił.
Także ja ze swojej strony mogę polecić oby dwa kosmetyki, a jestem pewna że kupię z pewnością Mus LIRENE, Bo odżywkę PANETENE PRO-V mam tyle, że w opcji do włosów kręconych bez spłukiwania.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie mimo, że dzisiaj poniedziałek :)