wtorek, 9 października 2012

Może i nie taki wielki, ale come back :)


Wiem, sporo czasu mnie tu nie było.
Wszystko jednak związane z brakiem lub bardzo utrudnionym dostępem do internetu co uniemożliwiło mi pisanie bloga...
Ale teraz mam nową energię, siłę i motywację, a także nadzieję że nadgonię zaległości które się przez ten czas nazbierały :)
A co najważniejsze mam w miarę stały dostęp do internetu :)

No to nie owijając już dłużej w bawełnę biorę dzisiaj pod lupę:

GARNIER BODY

Jak dla mnie przód opakowania to samo wzdychanie i ochy i achy!
Och och....


Opakowanie:

No jest. Nawet mi się podoba, bo ma fajne kształty i dobre zamknięcie. Dobrze się go trzyma nawet w mokrej po kąpieli ręce. Ale czy o to chodzi w balsamie ? No nie wydaje mi się....
Mamy tu również zatrzęsienie haseł nawołujących o wspaniałości tegoż oto kosmetyku, zaczynając od szczytu butelki:

- Innowacyjna formuła
- nawilżająca pielęgnacja 7 dni
- nawilżający mus do ciała
- natychmiastowe wchłanianie
- długotrwałe nawilżenie dzień po dniu
- nawilżenie skóry suchej

Jak dla mnie to całkiem sporo jak na tak niewielką powierzchnię, no ale....czymś trzeba nadrobić wnętrze.

Jako że nie oceniam książki po okładce zagłębiłam się w środek poznając go dogłębnie :)



Zapach i konsystencja:

Po aplikacji pierwsze co czuję to alkohol.....
Następnie mam wrażenie moje własne subiektywne, podążają winogrona.
Wszystko fajnie ładnie no ale alkohol ? skąd on by się tu wziął ?!
A ze składu, który po pierwszym użyciu gruntownie przestudiowałam.
No niestety, jest go tam całkiem sporawo.

Konsystencja mi się podoba. Lekka, przyjemna formuła musu naprawdę przypadła mi do gustu.




Użytkowanie:

Po aplikacji pomijając juz zapach alkoholu mus zostaje w miejscu jego nałożenia. Bardzo szybko się wchłania i łatwo rozsmarowuje. 
Jeszcze przed pierwszym użyciem wiedząc o tym, że w składzie jest ten felerny składnik nie spodziewałam się jakiś spektakularnych efektów nawilżenia.
Doczekałam się tutaj miłego. lekkiego orzeźwienia, które akurat w lecie się bardzo przydało.
Przy bardzo lekkiej formule tego kosmetyku przynajmniej to mogę uznać za plus :)


Od producenta:

Oczywiście tylna etykietka znowu zaczyna się od "nawilżający mus do ciała z ekstraktem z winogron"...
mus - ok, do ciała - ok, ekstrakt jaki by nie był - ok, ale nawilżający ?! - niestety co to, to nie....

Nie chce mi się nawet pisać o tym przechwalaniu producenta na opakowaniu...
Jaki obiecuje on nam rezultat:

"chroni i wygładza skórę, natychmiast się wchłania, nawilżona skóra przez 24 h, udowodniona skuteczność już po 7 dniach stosowania: zmniejszenie szorstkości: -30%; zmniejszenie wysuszenia skóry:-49%; większa sprężystość skóry +31%" - grupa 42 osób

Przy stosowaniu 2 razy dziennie  przez 4 tygodnie - test na grupie 53 osób przez 5 tygodni

Powiem tak...
zgadzam się jedynie z tym szybkim wchlanianiem.
A grupa do testów konsumenckich powiedzialabym, że mizerniutka.




Skład:

Alkohol, alkohol i duuużo alkoholu...
Gdyby nie to, że on tam jest to skład byłby całkiem fajny :)




Podsumowanie:

Podsumowując ten kosmetyk mogę tylko powiedzieć, że tak jak nie szata zdobi człowieka, tak też opakowanie nie stanowi istoty kosmetyku.
Idea musu bardzo fajna, wykonanie kiepskie...
Jest tyle dobrych kosmetyków dobrze dbających o naszą skórę, że wiem że na kolejne opakowanie na pewno się nie skuszę.

250 ml widziałam w promocji za11,99




Przypominam o Shibyboxie jeżeli ktoś jeszcze nie ma, a chciałby się zaopatrzyć :) To tu podaje link:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt

szybkoilatwo@gmail.com