wtorek, 29 stycznia 2013

Kawiorowy manicure






Sesja w pełni na co jak widzę na facebooku gdzie zaglądam dużo częściej w formie przerwy i odsapnięcia  od książek, użalają się (lub na ich szczęście użalały się) chyba wszystkie bloggerki!

Pokażę Wam dzisiaj mój 5-dniowy (!!) i piszę tu całkiem serio, manicure.
Widać to między innymi na zdjęciu ze zdobieniem kawiorowym gdzie nie wiem czemu końcówka wyłazi spod bulionu (?). Widać to na obu palcach, obu rąk i trochę mnie to śmieszy. Przy skórkach przyrostu płytki nie widać :P

Do jego zrobienia użyłam mojego ostatnio ulubionego lakieru L'OREAL Color Riche
701 MIDNIGHT MISTRESS

Wiem, że pokazywałam na blogu już nie jeden manicure z jego udziałem i pewnie macie go już dość ale mi go ciągle mało! :)

Jako bazę użyłam Odżywki silnie regenerującej i wzmacniającej płytkę paznokcia 
Strongly regenerating nailcare LOVELY














Ja wracam do nauki....niestety.
A jak Wam mija dzień?



Pozdrawiam!


czwartek, 24 stycznia 2013

Oko w dzień i oko w nocy


Zdecydowanie nie wytrzymałam :)
Czasu tak mało ale mnie tu ciągnie niesamowicie :)

Dzisiaj przy okazji zmywania mojego codziennego dziennego makijażu postanowiłam przymierzyć się do jutrzejszego wyjściowego makijażu oka :)

Jaki jest tego efekt możecie ocenić same.
smoky u mnie króluje w dzień i w nocy! :)


                    NA WIECZÓR                                                                       NA DZIEŃ



Jak Wam się podobają moje oczęta? 
Mi bardzo!

Niestety przerwy w nauce są zbyt krótkie...wracam do książek...
Za to jutro cudowny wieczór i noc! :)
Zapowiada się wspaniały weekend mimo natłoku zaliczeń i egzaminów już od poniedziałku.

Never give up! :)




Pozdrawiam!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Szybko o moich nowościach



Z powodu nadchodzącej sesji, która nieźle daje mi już w kość muszę ograniczyć, a w zasadzie to już ograniczyłam moją aktywność na blogu moim jak i Waszych oraz na facebooku, gdzie jestem i tak stosunkowo najczęściej.
Wszystko wróci do normy 12.02 kiedy to, jak mam nadzieję skończy się mój mały koszmarek.


Widzę, że mój oddychający lakier wzbudził całkiem spore zainteresowanie :)
Kto nie widział to zapraszam i polecam :)


A przechodząc do rzeczy :)
Dzięki aplikacji w telefonie mam cały czas dostęp do nowych gazetek w Superpharm oraz dostaję kupony zniżkowe, jest tu również podgląd do aktualnej liczny naszych punktów LifeStyle.
Aplikacja jest darmowa, a jedyne co trzeba zrobić to wejść do Sklepu i ją stamtąd pobrać :)
Warunkiem jej działania jest stały dostęp do internetu.

I tak zostałam szczęśliwą posiadaczką płynu micelarnego Vichy Purete Thermale 3 in 1

A tak całkiem przypadkiem, przechadzając się między półkami zaciekawiła mnie odzywka FARMONA, miałyście ją? 



Co do płynu to nie jest moje pierwsze opakowanie i pewnie nie ostatnie.
Odżywki wcześniej nie miałam, po dwukrotnym użyciu jedyne co mogę powiedzieć to, to że tragicznie pachnie. 


Jak Wam mija popołudnie? Mam nadzieję, że przyjemnie :)
Ja wracam do książek.



Pozdrawiam!

wtorek, 15 stycznia 2013

Oddychający lakier do paznokci INGLOT



Tym razem mój kolor to INGLOT 661 O2M

Oddychający lakier do paznokci
Nie zawiera toluenu i formaldehydu, ftalanu dwubutylu i kamfory.

To może dlatego lakier nie śmierdzi tak intensywnie rozpuszczalnikiem i przy malowaniu nim paznokci
o dziwo mężczyźni nie wychodzą z pokoju :)




Lakier jest czerwony, czerwony! A nie jak w opakowaniu różowy co może wprowadzać w błąd.
Butelka jest nietypowa jak na lakiery firmy INGLOT.
Zawiera ona 11 ml.

Krycie już po pierwszej warstwie co mnie bardzo zdziwiło kiedy zaczynałam go używać - teraz lakier zaczyna dobiegać dna i zrobił się gęstszy ale nie utrudnia mi to zbytnio aplikacji. Rozprowadza się równomiernie, nie smuży.

Trwałość z topem to ok. 5-6 dni.

A co do tego oddychania to hmmm....












Ja jeszcze nie raz na pewno bardzo chętnie sięgnę po lakiery z tej serii bo odpowiada mi ich aplikacja, krycie, wydajność, tylko cena mogłaby być odrobinę niższa :P
Ale nie czepiajmy się szczegółów :)


Pozdrawiam!

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Golden Globes make-up winner



And the winner is.....



Jessica Alba !!
W pięknej sukni Oscara de la Renty, w prostej i eleganckiej fryzurze oraz w bajecznym makijażu! :)

Te usta są ukoronowaniem całej jej stylizacji.
Przyciągając swoim niecodziennym kolorem stanowią mocny punkt w tym idealnie wyważonym delikatnym makijażu! :)


Tylko po co jej ten włochacz?!


środa, 9 stycznia 2013

Niebieskie rzęsy na poprawę humoru ! :)


Follow on Bloglovin



Ja zdecydowanie jestem na nie i moje na pewno zostaną w kuferku na dnie, a szkoda bo tak dobrze się zapowiadały po odfoliowaniu opakowania....
Tak jak obiecałam kilka dni temu, dodaję dzisiaj makijaż oka cieniami RIMMEL, które według mnie są strasznym niewypałem, a pisałam o nich TUTAJ.
Poza obiecującą kremową formułą, ciekawym wyglądem w opakowaniu nie reprezentują sobą kompletnie nic więcej!

Zdjęcia oczu robiłam parę minut po wykonaniu makijażu,a już widoczne jest zbrylenie, nadmiar cienia w załamaniu.
Cieni tych nie idzie nałożyć równomiernie, nie idzie ich zblendować, o stopniowaniu koloru możemy tylko pomarzyć.

Było to moje drugie podejście do makijażu oka tymi cieniami i niestety - trzeciego już nie będzie....




Próba blendowania.....
Cień mono, cienka warstwa....





Widząc co się dzieje z cieniami (miałam nadzieję, że drugie podejście będzie lepsze?), dodałam na dolne rzęsy niebieski tusz do rzęs, co przynajmniej delikatnie poprawiło mi humor bo wygląda on korzystnie :)

















Miałyście styczność z tymi cieniami lub taką formułą cieni?


Pozdrawiam!

wtorek, 8 stycznia 2013

Nowości The Body Shop



Cały czas nie mogę pojąć dlaczego w Polsce jest taki słaby dostęp do kosmetyków The Body Shop?
Nawet nie ma polskiej strony internetowej, nie mogę pojąć why ?!

Ja na szczęście cieszę się obecnością ich sklepu w moim mieście i co jakiś czas umilam sobie życie dokupując do mojej kolekcji kolejny produkt.

Często też goszczę na aukcjach internetowych z tymi produktami gdzie czasami można upolować coś okazyjnie.

Przechodząc do tematu posta chciałabym przedstawić tym którzy jeszcze nie widzieli nową serię kosmetyków firmy The Body Shop



Absinthe Purifying Hand




W skład serii wchodzi:




1. Żel do dezynfekcji rąk o objętości 60 ml


"Czysta sensacja na rękach. Ten super-świeży cleanser żel z wyciągiem z absyntu jest idealny do oczyszczania rąk w podróży."












2. Żel do mycia rąk o obj. 250 ml

"Czysta sensacja na rękach. Bez mydła. Zawiera ekstrakt z absyntu i zostawia na rękach uczucie czystości i super-świeżości."







3. Krem do rąk o obj. 30 i 100 ml


"Czysta sensacja na rękach. To genialny krem codzienny z ekstraktem z absyntu nawilża dłonie
i pozostawia je miękka i super świeże."














4. Masło do rąk o obj. 100 ml



"Czysta sensacja na rękach. To bogate masło
z ekstraktem z absyntu nawilża dłonie
i pozostawia je miękka i super-świeże."





No mi raczej absynt nie kojarzy się dobrze, a raczej z alkoholem i wysuszaniem. Dziwi mnie, że firma tak nazwała swoje produkty, lepiej by było "wormwood" (piołun)? bo to przecież z niego jest wyciąg, a nie kojarzy się on jednoznacznie

Absynt – wysokoprocentowy napój alkoholowy otrzymywany w procesie destylacji z różnego rodzaju ziół, przede wszystkim z kwiatów i liści piołunu (Artemisia absinthium) oraz anyżu, z dodatkiem kopru włoskiego, hyzopu i innych.

Btw. Zapach tej linii jest bardzo przyjemny, lekki i świeży. 
Żel do dezynfekcji rzeczywiście wysusza ale który z tego typu kosmetyków tego nie robi?!
Używam ich codziennie bo są idealne do szpitala czy w podróży i taka jest ich domena.

Co do kremu do rąk i masła to ciężko mi powiedzieć coś o ich działaniu poza tym że ładnie pachną na podstawie próbki ale podoba mi się ich konsystencja i bardzo szybkie wchłanianie w skórę dłoni.

Może skuszę się na żel do dezynfekcji kiedy skończę obecny grejpfrutowy, a co do reszty zespołu to obecnie całkowicie przestawiłam się na mydło w kostce i na pewno nie kupię tego za 25 zł.
Kremów mam pod dostatkiem również ostatni prezent pod choinkowy z The Body Shop jest kremem do rąk także najpierw wykańczamy zapasy.


Do mnie osobiście ta seria jakoś specjalnie nie przemówiła, jak chociażby produkty z serii Vineyard Peach, a w szczególności ich scrub :)


A tu ceny pochodzące z FanPage Polskiego TBS:



Zdjęcia do tego posta pochodzą ze strony:




Pozdrawiam !

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Mój Bour'żujek ! :)


Follow on Bloglovin





Moje małe Bour'żujstwo :)

Dzisiaj pod lupę wezmę moją długoczasową towarzyszkę.
Jest to błyszczyk


BOURJOIS eau de gloss cosmic
20 sorbet fraise



Opakowanie:

Mój błyszczyk Bourjois zamknięty jest w bardzo ciekawym opakowaniu.
Góra aplikatora zakończona kulka bardzo dobrze leży w dłoni.
Błyszczyk Bourjois zakręcany gwintem bardzo szczelnym i mimo że błyszczyk osadził się na ściankach gwintu nie przeszkadza w zamykaniu ani szczelności.
Nigdy mi się nie wylał, a podróżuje w mojej torebce bardzo często..

Końcówka aplikatora czyli pędzelek jest jedną z niewielu rzeczy do której mogę się przyczepić.
Jest on jak dla mnie odrobinę zbyt krótki i wąski.








Zapach i konsystencja:
Błyszczyk Bourjois ma dosyć gęsta konsystencję co przy tak krótkim i wąskim pędzelku utrudnia jego aplikację.

Zapach błyszczyka jest jak dla mnie podobny do gumy balonowej Kaczora Donalda :)
Mi się on baaardzo podoba!


Użytkowanie:
Tak jak napisałam wyżej pomadka przez gęstą konsystencję i kiepski aplikator ciężko się rozsmarowuje na ustach ale tragedii nie ma.
Ma ona kolor delikatnie różowy z opalizującymi na kolor koralowy (!) drobinkami.
Używam go solo, a czasami również jako wykończenie pomadki czy szminki i zawsze jestem zadowolona.

Dzięki tym drobinkom które są wyczuwalne w błyszczyku Bourjois po całym dniu usta są delikatnie speelingowane.

Utrzymuje się na ustach dosyć długo czy są to obiecywane na opakowaniu 4 godziny? nie liczyłam może nawet trochę dłużej kiedy nie jemy, bo wtedy musimy ją poprawić, przy piciu nie ściera się tak bardzo.

Dodatkowym atutem pomadki jest jej pyszny smak :)
A także to że daje delikatne uczucie zimna na ustach.


Gołe usta




Pomadka tylko na dolnej wardze















Ja jestem zdecydowanie na tak!
Swoją pomadkę kupiłam na allegro za niewielkie pieniądze.
Na pewno kupię ją ponownie ponieważ stanowi idealne uzupełnienie mojego codziennego makijażu, a także jest ona doskonałym elementem pielęgnacji moich ust dzięki właściwością peelingującym.
Gdyby nie to, że ma kiepski aplikator byłaby moim ulubieńcem na pewno!

7 ml




Pozdrawiam!




niedziela, 6 stycznia 2013

Wiśniowa czerwień i złoto.


Follow on Bloglovin





Tak jak i przewidziałam, moja fantazja na temat matowo - błyszczącego manicuru  TU nie potrwała zbyt długo.
Od dzisiaj gości u mnie wiśniowa czerwień z INGLOT nr 36, z dodatkiem złotego, opalizującego na zielono brokatu nr 205.











Zapowiada się kolejne nudne, szaro - bure popołudnie....
A niestety jutro czeka mnie powrót do szarej rzeczywistości, czyli uczelnia czas start!
Coś czuję, że po tylu dniach błogiego lenistwa będzie to ciężka sprawa.





Pozdrawiam!


sobota, 5 stycznia 2013

CITY RUSH

Follow on Bloglovin



Chyba coś się we mnie odmieniło...
Ewidentnie za sprawą mojej mamy, która bombardowana w pracy katalogiem AVON zawsze coś z niego zamówi...

Zawsze miałam jakieś "ALE" do AVONu bo najzwyczajniej w świecie paskudnie mnie uczulał....
Teraz jakby coś się zmieniło i odczyny występują bardzo rzadko.

Tym razem za sprawą całkiem miłej promocji i świąt w moje łapki wpadł zestaw:

CITY RUSH - AVON

W jego skład wchodzą:
1. Żel do mycia
2. Balsam do ciała
3. Perfumy


Wszystkie trzy używane jednocześnie tworzą na ciele coś niesamowitego!






Żel po prysznic:








































Zamknięty w plastikowej, zamykanej na zatrzask tubce piękny zapach.
Na opakowaniu jest napisane, że jest to śliwka i  czarna dalia, wzmocnione akordami owoców leśnych.
Nie odróżniam tych zapachów tak szczegółowo ale wiem jedno!
Zapach na pewno przypadł mi do gustu, a żel jest wspaniałym uzupełnieniem do pozostałych części zestawu.
Żel bardzo dobrze się pieni, a mojej skórze nie wyrządził żadnej szkody - ani jej nie wysuszył, ani nie uczulił z czego jestem bardzo zadowolona.





Balsam do ciała:







































Balsam jest kolejną częścią tego pięknie pachnącego zespołu.
Zamknięty w takiej samej tubce jak żel do mycia, różni się tylko kolorem dozownika.
Zapach jest równie piękny co żelu, oba są mniej intensywne od perfum stanowiąc jedynie pewne podbicie ich zapachu.
W tym kosmetyku nie ma wzmianki o akordach owoców leśnych, ale jak mam być szczera to różnicy nie wyczułam.
Bardzo dobrze się rozsmarowuje i szybko się wchłania nie zostawiając tłustej powłoczki.
Nie zauważyłam też jakiegoś spektakularnego nawilżenia ale nie oczekiwałam też go. Grunt że nie wysusza i nie uczula!






Perfumy:

Czyli zwieńczenie zapachowe całego zestawu.
Zamknięte w minimalistycznym, szklanym flakonie.
Zapach jest bardzo przyjemny i długotrwały.
Ten kosmetyk również mnie nie uczulił więc uważam to za sukces całego AVON' owego zespołu.


Podsumowanie:

Cały zestaw uważam za bardzo udany!
Jakoś w stosunku do ceny bardzo dobra, a za cały zestaw było to ok. 40 zł.
Ma go również moja siostra i jest tak samo zadowolona jak ja i mama.
To chyba przeważyło szalę by znów trochę częściej sięgać po kosmetyki tej firmy.


Macie? Znacie? Lubicie?



Pozdrawiam!

Kontakt

szybkoilatwo@gmail.com