wtorek, 30 października 2012

BingoSpa przesyłka



Dzisiaj pochwalę Wam się moimi nowościami z BingoSpa:)
Dzięki przedłużeniu współpracy z tą firmą na następny kwartał miałam możliwość otrzymania od nich kolejnych 3 kosmetyków.
Dwa z nich wybrałam sobie sama i już teraz jestem nimi zachwycona a jeszcze nie zaczęłam ich testować.
Niestety 3, który wybrała dla mnie firma jest zupełnie noetrafiony ponieważ wielokrotnie pisałam na blogu o tym, że jestem uczulona na kokos....a niestety otrzymałam kosmetyk o taki właśnie zapachu....
Zakochałam sie w zapachu serum do pielęgnacji ciała o zapachu mięty z czekoladą!!!
Jest on po prostu cudowny i przypomina mi czekoladowe cukierki z mietowym nadzieniem...aż chce się spróbować :)


Pozdrawiam!!!

niedziela, 28 października 2012

Mariza Peeling solny do ciała z olejkiem migdałowym



Dzisiaj przedstawiam kolejny produkt z paczki od firmy Mariza, a jest to peeling z linii SPA.
Wszystkie kosmetyki jakie dostałam w tej paczce strasznie mnie ucieszyły ponieważ idealnie trafiły w moje ówczesne zapotrzebowanie.
I tak jak opisywany wcześniej krem do stóp Active Care został moim niezaprzeczalnym ulubieńcem tak co do peelingu mam raczej mieszane uczucia....


Opakowanie:


Kiedy paczka do mnie dotarła po wielu przebojach (nasza nieoceniona poczta polska...), była cała otłuszczona. Okazało się iż mimo że peeling jest w folii wszystko wokół dosłownie pływa w tłuszczu....
Moje zdanie jest takie, że jeżeli kosmetyk posiada tak dużo oleju powinien być zamknięty w innym opakowaniu by nie sprawiał problemu w przechowywaniu bo o jakichkolwiek z nim podróżach nie ma mowy wcale.....



Zapach i konsekwencją:


Zapach mnie nie powalił, czysto chemiczny zapach grejpfruta z olejową nutą gdzieś w oddali ale nie są to bynajmniej migdały.
Co do konsystencji to tutaj zarzutu żadnego nie mam. Jak na peeling bardzo przyjemna lekko zwarta konsystencja.






Użytkowanie:


Przez ten olej powiedziałabym, że użytkowanie jest uciążliwe. Olej jest dosłownie wszędzie gdzie go postawię, odbarwił mi komodę więc to zrozumiale, że już miłością do niego nie zapałam....
Poza tym, po nałożeniu spisuje się całkiem nieźle. Jest to średni zdzierak, skóra po jego użyciu jest oczyszczona że zbędnej warstwy naskórka.
Nie podoba mi się natomiast to, że na skórze pozostaje tragicznie tłusty film.....
Do jego usunięcia używam gąbki peelingującej, a i tak nie wszystko schodzi. Jak dla mnie to jest duży minus.




Skład:

Ciężko go przeczytać z opakowania ale jest też dosyć krótki. Na pewno na 1. Miejscu znajdziemy Sodium Chloridum. Znajdziemy tu też masło shea, i oleje.


Podsumowanie:

Jako peeling wolny kosmetyk ten spełnia swoją funkcję bardzo dobrze. Jednak przy wielu innych wadach, które opisalam powyżej ciężko by stał sie on moim ulubieńcem jak jego kolega krem do stóp Active Care.
Opakowanie zawiera 200 ml kosmetyki który na szczęście zmęczyłam.




Pozdrawiam.




piątek, 26 października 2012

FLO !!! Cudeńka na zimowe poranki w drodze na...

No i jest weekend.
W końcu i nareszcie.
Wczoraj nie udało mi się nic-kompletnie NIC !!!
Zamiast się uczyć robiłam wszystko inne :)
Miałam dodać post, a i to mi nie wyszło bo 2 razy mi się skasowała treść bez zapisania co jest dziwne jak dla bloggera, no ale mnie już ostatnio nic nie zdziwi co dotyczy mojego komputera :)
Ciekawe jak to będzie dizisiaj bo po raz 1. używam do tego celu telefonu i aplikacji blogger...

Za to teraz...weekend rozpoczęty!
Plany są całkiem obiecujące, zobaczymy co z tego wyjdzie.

A z okazji pewnie jednego z ostatnich weekendów z ładną i słoneczną pogodą, wybrałam się na zakupy i odwiedziny drogerii :)

Upatrzony sweterek i spodnie, zrobiłam rozeznanie wisiorkowe teraz się muszę przespać z moją wizją stroju w jakim pójdę na bal :)
Mam i coś dla mego lubego :)

Teraz trochę ponarzekam co by nie było zbyt miło:P

Po raz kolejny przekonałam się, że panie w Superpharm są najlepiej zorientowane co sprzedają i po raz kolejny stwierdzam, że Douglas powinnam omijać szerokim łukiem bo nie wiem od czego to zależy, może od tego że wyglądam młodo i na starcie stwierdzają, że i tak niczego nie kupię bo traktują mnie z góry i są bardzo nie miłe...
Przynajmniej tak jest w moim mieście.

A no i właśnie czy ktoś mi może powiedzieć dlaczego wszyscy mają takie problemy z daniem próbki?
Nie chcę kupować pokładu za 150 złotych żeby ozdabiał moją półkę - naprawdę mam co na niej postawić :)
Chcę najpierw sprawdzić jak dany kosmetyk zachowuje się na mojej twarzy, czy mnie nie uczyła, a także czy zadowala mnie efekt jego działania.
Chyba nie oczekuję zbyt wiele?!

No to się rozpisałam, żale wylałam to mogę przejść do sedna sprawy, czyli tytułu posta.
To jest najmilsza niespodzianka dzisiejszej wyprawy!
FLO zachwyciło mnie tymi kubeczkami.
Ceramiczne kubki o podwójnej budowie ściany co powoduje, że płyn w środku tak szybko nie wystygnie. Góra lubią zabezpieczona jest gumową nakładką z dziurką co imituje standardowe papierowe kubki na kawę, którą podają na mieście:)
Myślę, że każdy znajdzie wzór dpa siebie bo jest ich tam całkiem sporo.

A co najważniejsze i o co zapytałam ekspedientkę to, czy skoro kubek jest ceramicznych to czy po wlaniu do niego gorącego napoju nie popatrzy nam rąk??
Ku mojemu zdziwieniu pani odpowiedziała, że też ich to bardzo zastanawiało i sprawdzili.
Po spaniu wrzątku kubek robi się jedynie lekko ciepły.
I to jest super wiadomość, której oczekiwałam.

Cała przyjemność kosztuje 23,90.

Zdjęcia kubeczków jeszcze świeże:)

Pozdrawiam serdecznie i Wam również życzę miłego weekendu!




środa, 24 października 2012

Krem do stóp Active Care MARIZA



Mam nadzieję, że to koniec!

Kolejna dłuższa przerwa spowodowana niekończącym się problemem z internetem, następnie doszedł mi problem z moim komputerem - jakby było mi mało....
Straciłam wszystkie zdjęcia, które sobie przygotowałam do postów.
Pobyt w szpitalu, masa zajęć na uczelni i poza nią....Cyrk na kółkach !
Stąd też dłuższa przerwa ale teraz mam nadzieję wrócić do rytmu i dodawać świeże posty co max 2-3 dni, no najlepiej codziennie ale sądzę że plan mojego tygodnia na to mi nie pozwoli, dlatego wolę być realistka i najwyżej sama się milo zaskoczę swoją postawą :)
Pożyjemy, zobaczymy :)



A teraz przechodząc do sedna dzisiejszego posta chciałabym przedstawić jeden z kosmetyków (krem do stóp), który otrzymałam od firmy MARIZA.

(Zdjęcia paczki zniknęły razem z resztą dlatego pokażę każdy z osobna)

Krem do stóp testuję niecały miesiąc, a jeszcze żyje. Dlatego śmiem twierdzić, że dzięki mądrej i przemyślanej aplikacji jest on bardzo wydajny.

Krem do stóp, który dzisiaj recenzuję stał się moim ulubieńcem bezapelacyjnym!

Zapraszam do lektury:






Opakowanie:

Jak to krem, posiada tubkę. Tubka posiada zakrętkę i tu chyba wolałabym zatrzask ale narzekać nie mogę.


Zapach i konsystencja:

Zapach tego bardzo mnie zaskoczył. Pachnie bardzo delikatnie, przyjemnie. Jak dla mnie to jest występujący tu ekstrakt miodowy w połączeniu z aloesem. 
Z tubki wyciskamy bardzo wąską smużkę przez co aplikacja może być bardziej precyzyjna. Możemy wycisnąć tyle kosmetyku ile w danej chwili potrzebujemy bez obawy, że wyciśnie się go zbyt wiele. Ma on bardzo fajną, lekką konsystencje żelu.





Użytkowanie:

Jak już wyżej napisałam aplikacja jest bardzo przyjemna. Wyciskamy z tubki ile potrzebujemy, wcieramy, wmasowujemy, wklepujemy.
Bardzo łatwo się wchłania.
Pozostawia na skórze delikatną nietłustą warstewkę, która dla mnie jest bardzo przyjemna.
Stopy są nawilżone, a śmiem i napisać że dopieszczone :)

Od producenta:

Producent pisze o tym kremie że:
doskonale nawilża, łagodzi podrażnienia, chroni i zapobiega rogowaceniu i pękaniu naskórka

- o dziwo jak go dostałam to trochę się z tego podśmiewałam, że niby on taki cudowny ale teraz nie wyobrażam sobie mojego każdego końca dnia bez niego !!

Zmniejsza potliwość stóp, działa antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo, wspomaga krążenie, likwiduje obrzęki, łagodzi uczucie napięcia i zmęczenia.

- tutaj to nie do końca tak jest, bo ta potliwość jak była tak jest, likwidacji obrzęków nie ocenię bo na szczęście ich jeszcze nie mam. Zgodzę się natomiast, że łagodzi uczucie napięcia i zmęczenia i tutaj jestem dzięki niemu wniebowzięta kiedy przeszłam kilkanaście kilometrów w koturnach/ na obcasach bo całe miasto stoi rozkopane i autonogi to najszybszy środek lokomocji....

Dodatkową zaletą jest to, że nie uczula mnie, ani mojej mamy którą przyłapałam na podprowadzaniu mi go :)





Skład:

W składzie trochę alkoholi co może i nie nastraja dobrze, ale nie jest tak źle. Poza tym ja nie widzę niczego godnego krytyki w nim, ale tak jak wielokrotnie podkreślałam nie znam się tak dokładnie na składach i wciąż się uczę tych substancji :)

Producent podkreśla na przodzie opakowania szczególnie 3 substancje:
- wosk pszczeli
- alantoinę
- aloes





Podsumowanie:

Jest to najlepszy krem do stóp jaki do tej pory miałam. Spełnia wszystkie moje oczekiwania jakie stawiam przed tego typu kosmetykiem. 
Moje stopy są nawilżone, delikatne, miękkie i pachnące. 
Po całym dniu chodzenia są również delikatnie zrelaksowane co uważam za ogromny plus !!

Nie jest to produkt testowany na zwierzętach ale został przebadany dermatologicznie.

Uważam ten krem do stóp za godny polecenia każdemu kto ceni sobie codzienną pielęgnację stóp, na pewno będzie z kosmetyku zadowolony!

Ja po zużyciu tej tubki o ile nie znajdę niczego lepszego kupię następną gdyż jest to mój niezaprzeczalny ulubieniec.

Objętość to 100 ml

Zapraszam na stronę firmy:
http://www.mariza.com.pl/
A tutaj link do produktu:























Pozdrawiam



czwartek, 11 października 2012

Alterra



Dzisiaj nie mam zbyt wiele czasu ale chciałam się pochwalić nowym nabytkiem, który dzisiaj udało mi się w końcu upolować i to w całkiem niezłej cenie bo w Rossmanie jest na niego promocja. Kosztuje 5,99 zł :)

Właśnie testuje też na paznokciach nowy kolor Rimmel także i tym się pochwalę niedługo :)




wtorek, 9 października 2012

Może i nie taki wielki, ale come back :)


Wiem, sporo czasu mnie tu nie było.
Wszystko jednak związane z brakiem lub bardzo utrudnionym dostępem do internetu co uniemożliwiło mi pisanie bloga...
Ale teraz mam nową energię, siłę i motywację, a także nadzieję że nadgonię zaległości które się przez ten czas nazbierały :)
A co najważniejsze mam w miarę stały dostęp do internetu :)

No to nie owijając już dłużej w bawełnę biorę dzisiaj pod lupę:

GARNIER BODY

Jak dla mnie przód opakowania to samo wzdychanie i ochy i achy!
Och och....


Opakowanie:

No jest. Nawet mi się podoba, bo ma fajne kształty i dobre zamknięcie. Dobrze się go trzyma nawet w mokrej po kąpieli ręce. Ale czy o to chodzi w balsamie ? No nie wydaje mi się....
Mamy tu również zatrzęsienie haseł nawołujących o wspaniałości tegoż oto kosmetyku, zaczynając od szczytu butelki:

- Innowacyjna formuła
- nawilżająca pielęgnacja 7 dni
- nawilżający mus do ciała
- natychmiastowe wchłanianie
- długotrwałe nawilżenie dzień po dniu
- nawilżenie skóry suchej

Jak dla mnie to całkiem sporo jak na tak niewielką powierzchnię, no ale....czymś trzeba nadrobić wnętrze.

Jako że nie oceniam książki po okładce zagłębiłam się w środek poznając go dogłębnie :)



Zapach i konsystencja:

Po aplikacji pierwsze co czuję to alkohol.....
Następnie mam wrażenie moje własne subiektywne, podążają winogrona.
Wszystko fajnie ładnie no ale alkohol ? skąd on by się tu wziął ?!
A ze składu, który po pierwszym użyciu gruntownie przestudiowałam.
No niestety, jest go tam całkiem sporawo.

Konsystencja mi się podoba. Lekka, przyjemna formuła musu naprawdę przypadła mi do gustu.




Użytkowanie:

Po aplikacji pomijając juz zapach alkoholu mus zostaje w miejscu jego nałożenia. Bardzo szybko się wchłania i łatwo rozsmarowuje. 
Jeszcze przed pierwszym użyciem wiedząc o tym, że w składzie jest ten felerny składnik nie spodziewałam się jakiś spektakularnych efektów nawilżenia.
Doczekałam się tutaj miłego. lekkiego orzeźwienia, które akurat w lecie się bardzo przydało.
Przy bardzo lekkiej formule tego kosmetyku przynajmniej to mogę uznać za plus :)


Od producenta:

Oczywiście tylna etykietka znowu zaczyna się od "nawilżający mus do ciała z ekstraktem z winogron"...
mus - ok, do ciała - ok, ekstrakt jaki by nie był - ok, ale nawilżający ?! - niestety co to, to nie....

Nie chce mi się nawet pisać o tym przechwalaniu producenta na opakowaniu...
Jaki obiecuje on nam rezultat:

"chroni i wygładza skórę, natychmiast się wchłania, nawilżona skóra przez 24 h, udowodniona skuteczność już po 7 dniach stosowania: zmniejszenie szorstkości: -30%; zmniejszenie wysuszenia skóry:-49%; większa sprężystość skóry +31%" - grupa 42 osób

Przy stosowaniu 2 razy dziennie  przez 4 tygodnie - test na grupie 53 osób przez 5 tygodni

Powiem tak...
zgadzam się jedynie z tym szybkim wchlanianiem.
A grupa do testów konsumenckich powiedzialabym, że mizerniutka.




Skład:

Alkohol, alkohol i duuużo alkoholu...
Gdyby nie to, że on tam jest to skład byłby całkiem fajny :)




Podsumowanie:

Podsumowując ten kosmetyk mogę tylko powiedzieć, że tak jak nie szata zdobi człowieka, tak też opakowanie nie stanowi istoty kosmetyku.
Idea musu bardzo fajna, wykonanie kiepskie...
Jest tyle dobrych kosmetyków dobrze dbających o naszą skórę, że wiem że na kolejne opakowanie na pewno się nie skuszę.

250 ml widziałam w promocji za11,99




Przypominam o Shibyboxie jeżeli ktoś jeszcze nie ma, a chciałby się zaopatrzyć :) To tu podaje link:

Kontakt

szybkoilatwo@gmail.com